piątek, 31 sierpnia 2012

Przeróbka, kantary i inne.

Witam ponownie na moim blogu i serdecznie dziękuję za trzy komentarze pod ostatnią notką. Naprawdę jestem bardzo wdzięczna.
No to przejdę do tematu i pokażę mojego przemalowanego walijczyka o imieniu Memphis z odciętymi ochraniaczami.

 Mi się osobiście bardzo podoba. To moja chyba najlepsza przeróbka do tej pory. Zapomniałam mu zrobić podków, ale chyba tak zostawię. Z ochraniaczami poradziłam sobie odcinając je nożykiem modelarskim i wyrównałam papierem ściernym. Maść tą uzyskałam używając do tego starej szczoteczki do zębów. Ale ma piękne oczy i uważam, że ogólnie jest słodziutki.
Odrestaurowałam też trochę klacz camargue.

Teraz chyba wygląda trochę lepiej. A przynajmniej ten jej pysk.
Zrobiłam też dwa dodatkowe kantary skórzane z zapinkami. Ten  na arabce był robiony na innego konia.
A tu mój kantar arabski. Dorobię napierśnik i może go sprzedam? Nie wiem.
A tu czapraki. Wiem, obiecywałam derkę, ale nie miałam weny. Może będzie w następnej notce.

I jeszcze takie COŚ. A konkretnie jeździec, zrobiony z drutu, oblepiony masą. Umie się wyginać jak człowiek (a właściwie, to nawet lepiej, bo jeszcze w drugą stronę ;D). Nie ma  na razie głowy, bo pierwsza mi wyszła brzydka. Ale zrobię nową.


No to chyba będzie na tyle. 
Pozdrawiam i do przeczytania wkrótce.












wtorek, 21 sierpnia 2012

Moja stajnia.

Chciałam pokazać zdjęcia koni z mojej stajni. To tyle. Naprawdę nie lubię dużo pisać.
To ja na moim ukochanym Hematycie
 Liza
Hemek

 Hel
 Kuce

 Nefron
 Gwidon
 Nasz ukochany stajenny...kot.
 Lorafen
 Cezar.

Podczas pobytu u kuzynki wzbogaciłam się o kuca treningowego, klacz achał-tekińską, jej źrebię i klacz arabską, a także czarny filc. Będą derki.

A więc kończę. Napiszę... niedługo.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rząd westernowy.

Od teraz obiecuję przestać obiecywać, że wyrobię się z postem na konkretny termin. Po prostu jak będę mogła, to napiszę.
Mimo iż mojego bloga odwiedza mało osób, to dziękuję tym nielicznym (jedna cyferka na liczniku, a tak cieszy), nie proszę o pisanie w komentarzu, co takiego mogłabym zmienić, bo i tak nikt nie komentuje.

Przechodząc do tematu na gorąco wstawiam zdjęcie zrobionego przeze mnie zestawu westernowego.

Wiem, okropna ta plastelina, ale miałam mało czasu na kombinowanie, jak przyczepić ogłowie. Siedzisko siodła jest z masy, jak będę robić następne, to będzie ze skóry, strzemiona też z masy i według mnie są okropne. Mogło być lepiej, przysięgam, że moje następne siodło będzie lepsze.

A teraz kantar.

Robiony z kawałków skóry, cięty, nie z rzemyka. Mam nadzieję, że dziewczyny z forum (schleich.czo.pl, bardzo polecam) nie obrażą się, że ukradłam pomysł na sprzączkę i ogólnie na cały kantar. Taki sposób robienia jest najwygodniejszy, a kantar wygląda realistycznie i jest wytrzymały.
Od dwóch dni jestem u mojej kuzynki, zdążyłam się już zaopatrzyć w jednego schleich'a, jest nim klacz arabska.
Następna notka będzie jak wydarzy się coś ciekawego.
Żegnam i pozdrawiam.


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Jazda konna.


Przepraszam, że nie pisałam, mimo, że od czwartku jestem w domu. Nie miałam o czym pisać, nic się nie działo.
Na obozie było bardzo fajnie, super ekipa, większość była starsza ode mnie, ale się dogadywaliśmy ;).
Oto moje 2 prace, które są godne pokazania na tym blogu (przynajmniej tak myślę).


Są to 2 płótna, w realu wyglądają lepiej, zdjęcia robiłam telefonem. Na pierwszym zdjęciu są owce, domek i płot ze skansenu w Ochli oraz koń - głowa mojej ulubionej klaczy z obozu w Bogumiłowie - Mówki oraz tułów ulubionego wałacha z mojej stajni,  Hematyta. Na szczęście oba z nich to siwki, więc nie było problemu z ułożeniem tego w jednego konia :).
Na drugim obrazie jest klacz kucyka, o niezbyt oryginalnym imieniu - Pony, która znajdowała się na terenie naszego ośrodka.

To teraz może przejdę do tematu tej notki. Jeżdżę w stajni, w Brodach od Marca. Jest tam 6 koni gorącokrwistych (5 wałachów i jedna klacz) , 3 kuce i zimnokrwisty ogier. Ogier ma na imię Nefron, trochę na nim jeździłam.

Największy wpływ na moją naukę miała klacz, Liza, na której miałam swoją pierwszą jazdę i moją pierwszą jazdę bez lonży. Obecnie na niej nie jeżdżę.

Pierwszy galop miałam na Juniorze, nawet go lubię, ostatnio często na nim jeździłam.
Jednak moim ulubionym koniem jest i pozostanie Hematyt. Jest bardzo chętny do pracy, szybki, zwinny i przyjazny.
Wczoraj w Kaczenicach odbyły się zawody w skokach. Było ciekawie, w klasie mini startowały małe dziewczynki na pękatych kucykach i czasem osiągały nawet lepsze wyniki niż zawodnicy na dużych wierzchowcach. Im wyższa klasa, tym ciekawiej, bardziej profesjonalni zawodnicy, chciałabym kiedyś wystartować w takich zawodach -.-



Następna notka będzie jutro, to znaczy  postaram się, żeby była jutro. Na razie się żegnam, do jutra.