poniedziałek, 15 lipca 2013

Obóz Jaszkowo 2013


Jak już napisałam w poprzedniej notce,- do której na wstępie odsyłam, warto od niej zacząć czytanie ;) – głównym powodem mojej nieobecności był obóz konny w Jaszkowie.  
Fot. z dekoracji po przejechaniu parkuru.


Spędziłam tam tydzień, było nas ok. 58 osób, w tym 6 chłopców.  Plan dnia:
(trzymaliśmy się go każdego dnia)
6.30 pobudka dla osób mających poranny dyżur w stajni
7.00 – 7.50 dyżur w stajniach, sprzątanie, karmienie
8.00 – 8.30 śniadanie
8.30 – 9.00 porządki w pokojach
9.00 – 9.55 przygotowanie konia do jazdy: czyszczenie i siodłanie
10.00 – 12.00 jazda konna
12.00 – 12.20 odprowadzenie koni do stajni, karmienie koni, porządkowanie 
stajni i zabezpieczenie siodła i ogłowia po jeździe
12.30 – 13.30 obiad
13.30 – 14.30 czas wolny – odpoczynek
14.30 – 15.00 przygotowanie konia do jazdy: czyszczenie i siodłanie.
15.00 – 16.45 popołudniowa jazda konna – najczęściej w malowniczym 
terenie Rogalińskiego Parku Krajobrazowego i nadwarciańskich 
łąk 
16.45 – 17.00 rozsiodłanie i zaczyszczanie koni po jeździe
17.15 – 18.00 lekcja teorii na placu skokowym, ujeżdżeniowym, w sali 
wykładowej lub na hali
18.00 – 18.30 karmienie swoich koni i czyszczenie, posprzątanie stajni
18.30 – 19.00 kolacja
19.00 – 19.30 wyjście z końmi na trawę
19.30 – 20.30 woltyżerka (gimnastyka i zabawa z końmi), powożenie i 
lonżowanie
20.30 – 21.00 czas wolny
21.00 – 22.00 mycie, prysznic i przygotowanie do ciszy nocnej
22.00 cisza nocna
Mój Maximus <3


Posiłki pyszne, szwedzki stół. Koleżanki z pokoju super, te z grupy też.

Konie – super. Nie znałam każdego, ale z naszej stajni większość poznałam. Po przydziale do grup (przydzieliłam się do grupy średniozaawansowanej z wyższymi końmi, a wiele lekcji mieliśmy z grupą zaawansowaną), był przydział koni. Od razu powiedziałam p. Antoniemu, że jestem po upadku i się boję, więc został mi przydzielony „kochany koń”, Maximus. Na pierwszy rzut oka nie był kochany, bo machał łbem i odwracał się do mnie zadem. Ale po kilku dniach się przytulał i było spoko. Najfajniej było jak się przed terenem wypsikałam Brosem, a on mnie obwąchiwał i przytulał. Problem był jedynie z zakładaniem wędzidła (nawet osoby, które mi pomagały miały z tym problem) i czyszczeniem przednich kopyt, których mimo mocnego napierania na łopatkę nie chciał podnieść.

Kadryl.

Opiszę krótko cały tydzień: 1 Dzień, przyjazd, zbiórka i pierwsza lekcja teorii na hali (w tym nauka czyszczenia koni, w taki sposób, by za każdym razem zrobić 8 kółek z kurzu, wytrzepując zgrzebło o podłogę), potem p. Antoni wsiadł na klacz, uczył cofania, stępa kłusa, zwrotów na zadzie i przodzie, potem przydział do grup (do pokoi byliśmy przydzielani „automatycznie”) i przydział koni. Jak już pisałam przydzieliłam się do grupy średniozaawansowanej z wyższymi końmi, było u nas 10 (?) osób w tym 3 chłopcy. Na wstępie powiedziałam p. Antoniemu o tym, że jestem po upadku i się trochę boję. Jak już wiecie dostałam Maximusa i oczywiście nie żałuję J Potem było czyszczenie i siodłanie i pierwsza, krótka jazda, w naszym przypadku na hali.

Kadrylek, 16 koni w rzędzie.

2 Dzień, na porannej jeździe byliśmy na parkurze, ale nie skalaliśmy, za to dwa konie się potknęły, co spowodowało 2 upadki. Jak byliśmy w terenie, to muchy i komary strasznie gryzły. Jeszcze nic nie skakaliśmy, tylko 3 chody, zwroty i wolty. Na teorii powtórka tego co wcześniej, dla utrwalenia, na sportowym ogierze, a później 2 obozowe dziewczyny na niego wsiadły, żeby pokazać jak jest on spokojny i jak można dać sobie z ni  radę. A, jakby ktoś był ciekawy, to woltyżerka wyglądała tak, że na trawę szły 3 konie w różnej wielkości, od najmniejszego Bonanka (?) przez Kabrola do fiorda Dagaba. Każdy szedł tam gdzie pasował mu wzrost, uczył się wskakiwać na konia, robić na nim młynek, nożyce. Niektórzy wskakiwali od zadu lub stawali na koniu.

Kłaniamy się widowni :)

3 Dzień, na porannej jeździe poszliśmy na łąkę, a potem skakaliśmy małą kłodę, wszyscy w zastępie. Kłusowaliśmy też bez trzymania wodzy. Poszłam do sklepu jeździeckiego i kupiłam gumeczki do grzywy. W terenie mi się lekko spłoszył i wyprzedził kilka koni. W terenie było normalnie. Teoria o skokach, na placu skokowym, skaczą instruktorki.

Zaczynam przejazd, (zbieram wodze) a w tle Monika i Ania, koło przeszkody p.Antoni i p. Paulina (instruktorka)

Pierwsza przeszkoda na parkurze (w tle Jędrek i Patryk).

4 Dzień, budzę się ze stanem podgorączkowym… na poranną jazdę poszłam (skakaliśmy małą stacjonatkę), ale na teren p. Ania pozwoliła mi nie pójść, bo miałam 38,3 gorączki, więc przez cały wieczór spałam, byłam tylko na teorii o szeregach gimnastycznych. Po teorii była konsultacja na mój  temat z p. Antonim, dał mi soku z bziny (bzu) i jeszcze dostałam mnóstwo witamin i tabletek i rozkaz jedzenia cytryny (brrr…), ale to już od p. Ani.

Chyba dwójka. Zadziwia mnie, jak zmienił się mój dosiad od ostatniego czasu. To z pewnością zasługa wyśmienitego konia i siodła ;)

5 Dzień, wyzdrowiałam. Jak ręką odjął. Skakaliśmy szeregi gimnastyczne i było dość fajnie. Tere normalny. Zamiast teorii czyszczenie siodeł.

Szóstka. Nawet ładnie wyglądamy :)

6 Dzień, na porannej jeździe uczyliśmy się parkuu a potem każdy po kolei go skakał. A wyglądał on tak (pamiętam!) Mała niebieska jedynka, po prostej na niebieską szóstkę, dość ciasny zakręt za drzewem w prawo i trójka, po prostej na czwórkę, zakręt w lewo za szeregiem (który nie wiadomo po co tam stał) i najazd na zieloną piątkę, zielona szóstka koło drzewa i znowu zakręt w prawo za drzewem na siódemkę prostopadłą do ogrodzenia. No i teraz zakręt w prawo na  czerwoną ósemkę, okser, chyba najwyższy ze wszystkich przeszkód na parkurze. Potem dość ciasny najazd za drzewem i zakręt w prawo na dziewiątkę, koniec. Teren normalny, z tym że trochę kombinowany z przejazdem po polach ze zbożem, bo dużo terenów było zalane. Na teorii uczyliśmy się parkuru chodząc i biegając po nim ;) Potem była lekcja z p. Antonim, dla osób, które miały przez cały tydzień szóstki z czystości pokoju. My miałyśmy 5, 4+, 3, 4, 3 XD .A my wszyscy ją oglądaliśmy. Było dużo upadków.

Galop przed siódemką.

7 Dzień, Wszystko normalnie, tylko że zamiast porannej jazdy był kadryl robiliśmy 2, 4, 8, 16, a potem znowu ósemki, czwórki, dwójki i zastęp. Ustawiliśmy się w rzędzie, rodzice nam klaskali i wgl. Potem na rozprężalnię i stępujemy, a grupa najmłodsza jedzie parkur w zastępie, za panią (ciocią XD) Asią. Oni i grupa średniozaawansowana z niższymi końmi mieli niskie przeszkody i skakali w zastępie. Od naszej grupy zaczęło się skakanie wyższych przeszkód (z tym że podnieśli je nam i potem już nie podnosili, dla wyższych grup), każdy po kolei. Nie pamiętam, która byłam, ale gdzieś przy końcu, albo w środku. Ale w każdym razie przejazd miałam dosyć ładny, poza „zaszportaniem” przed ósemką. Ale najechałam drugim razem dobrze i było ok. Potem dekoracja i runda honorowa… no właśnie. Po upadku zaczęłam się bać szybkiego galopu, może po prostej bym jeszcze wytrzymała, ale na zakrętach przyspieszał i w końcu jako coś się stało, że Coda się spłoszył i za nim konie też się spłoszyły jakoś mną wstrząsnęło od szybkiej zmiany kierunku, zginęły mi strzemiona i to cud, że nie spadłam, zatrzymałam się na trawie, obok Cody, który pozbył się jeźdźca. Potem rozsiodłanie, odebranie dyplomu, obiadek i do domu. Po drodze posłuchałam sobie „Goodbye my lover” i po prostu się rozpłakałam z tęsknoty za Maxiusem, że już jutro nie pójdę do stajni, a o nie zrobi do mnie jak to mówię „Uhuhu” (czyli nie zarży cichutko). Ale mam nadzieję, że za rok go zobaczę.

Ósemka, ale co się przed nią działo nie będę komentować XD Jedna wielka masakra, skiepściłam ten najazd XD

Dziewiąteczka i koniec. Było dobrze, jak na pierwszy (nie licząc próbnego) raz. 

Wspomniany wypłoch ;)

Dobra, pozdrawiam, zapraszam do komentowania i lecę ogarniać Wasze blogi :)
Niedługo notka z opisem wyjazdu w góry! (m. in. hodowla hucułów w Gładyszowie!)

20 komentarzy:

  1. Bardzo fajny obóz , podoba mi się Maximus , ale bz komury bym niewytrwał XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Maxi sweet ^.^ Miłego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze mnie interesowało, jak taki konny obóz wygląda, teraz już wiem :) Dzięki za tę notkę. Czekam na opis Gładyszowa, sama chcę tam pojechać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratki wspaniałego obozu i fajnego przejazdu parkuru.:) Bardzo fajnie wyglądasz w siodle na tych fotencjach- tak trzymaj !

    Bardzo mi sie tez podoba Twój popręg, do siodełka dresazowego. Szkoda, że Harnasia już nie ma u Ciebie- fajnie się o nim czytało :)
    Pozdrawiam
    dorotheahhh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey niestety aparat mi się zepsuł więc teraz muszę wstrzymać... Zapraszam na mój bloog http://stajnia-koni-schleich.bloog.pl/
    Pozdro...Sandra00082@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć! Bardzo mi przykro, że Harnaś już pojechał... Był cudny! A Luna przypomina już prawdziwego On'ka...
    Cieszę, że przy najmniej Tobie udały się wakacje... Bo ja pierwszego dnia na tych moich upragnionych półkoloniach spadłam z byka z rodeo, wskutek czego siedzę teraz w gipsowej bluzce...
    Pozdrawiam, Oz.
    http://schleichibreyer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Imię Maximus od razu przypomina mi głównego bohatera filmu ,,Gladiator".

    Widać, że świetnie się bawiłaś :)

    TynnaHatter

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny wpis ^^.Naprawdę miło mi się czytało.Musisz częściej zdawać takie relacje :).
    Pozdrawiam
    hanna406 z bloga shadowhorses.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny wpis , oraz fotka . ;) Bardzo podoba mi sie twój blog . zapraszam do mnie www.ijoanna.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie n/n :).
    Pozdrawiam, Karo
    [fantome.bnloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna relacja i przecudny Maximus wspaniałe zdjęcia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. mam nadzieje, ze ci się podobało na obozie ;) dzięki za koma i odwiedziny ;)
    ps. ładne zdjęcie ;)

    wzielonejtrawie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. u mnie nn:))

    wzielonejtrawie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Mialas bardzo napiety grafik! Ja musze miec wiecej czasu na lenistwo! Zastanawiam sie nad Gladyszowem, wiec czekam na notke!
    ( Przepraszam za brak polskich znakow, pisze na angielskim komputerze)























    OdpowiedzUsuń
  15. Mój nowy blog jest już co prawda stworzony, ale na razie jeszcze go nie udostępniłam. Wciąż nad nim pracuję, ale ostatnio miałam długą przerwę z powodu wakacyjnych wyjazdów. W każdym razie jak już go otworzę, to z pewnością Cię powiadomię :)
    Pozdrawiam >:3

    OdpowiedzUsuń
  16. Poprosiłbym Cię o adres do przesyłki, bo za uczestnictwo w losowaniu jest nagroda :D Przesyłać należy na byEmcia@gmail.com :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Śliczny konik i zazdroszczę ci obozu :) u mnie nn
    blogschleich.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. hey kasia tu ania fajny blog ale, drugą sprawą obóz był supperoowyy i fajne wspomnienia bedziemy miec na długie lata. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Śliczny Maximus <3 Chyba miałaś udany obóz ;) Ja też prowadzę bloga o koniach.

    http://jazda-konna-i-konie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń