Jak już napisałam w poprzedniej notce,- do której na wstępie
odsyłam, warto od niej zacząć czytanie ;) – głównym powodem mojej nieobecności
był obóz konny w Jaszkowie.
Fot. z dekoracji po przejechaniu parkuru.
Spędziłam tam tydzień, było nas ok. 58 osób, w tym 6
chłopców. Plan dnia:
(trzymaliśmy się go każdego dnia)
6.30 pobudka dla osób mających poranny dyżur w stajni
7.00 – 7.50 dyżur w stajniach, sprzątanie, karmienie
8.00 – 8.30 śniadanie
8.30 – 9.00 porządki w pokojach
9.00 – 9.55 przygotowanie konia do jazdy: czyszczenie i siodłanie
10.00 – 12.00 jazda konna
12.00 – 12.20 odprowadzenie koni do stajni, karmienie koni, porządkowanie
stajni i zabezpieczenie siodła i ogłowia po jeździe
12.30 – 13.30 obiad
13.30 – 14.30 czas wolny – odpoczynek
14.30 – 15.00 przygotowanie konia do jazdy: czyszczenie i siodłanie.
15.00 – 16.45 popołudniowa jazda konna – najczęściej w malowniczym
terenie Rogalińskiego Parku Krajobrazowego i nadwarciańskich
łąk
16.45 – 17.00 rozsiodłanie i zaczyszczanie koni po jeździe
17.15 – 18.00 lekcja teorii na placu skokowym, ujeżdżeniowym, w sali
wykładowej lub na hali
18.00 – 18.30 karmienie swoich koni i czyszczenie, posprzątanie stajni
18.30 – 19.00 kolacja
19.00 – 19.30 wyjście z końmi na trawę
19.30 – 20.30 woltyżerka (gimnastyka i zabawa z końmi), powożenie i
lonżowanie
20.30 – 21.00 czas wolny
21.00 – 22.00 mycie, prysznic i przygotowanie do ciszy nocnej
22.00 cisza nocna
Mój Maximus <3
Posiłki pyszne, szwedzki stół. Koleżanki z pokoju super, te z grupy też.
Konie – super. Nie znałam każdego, ale z naszej stajni
większość poznałam. Po przydziale do grup (przydzieliłam się do grupy
średniozaawansowanej z wyższymi końmi, a wiele lekcji mieliśmy z grupą
zaawansowaną), był przydział koni. Od razu powiedziałam p. Antoniemu, że jestem
po upadku i się boję, więc został mi przydzielony „kochany koń”, Maximus. Na
pierwszy rzut oka nie był kochany, bo machał łbem i odwracał się do mnie zadem.
Ale po kilku dniach się przytulał i było spoko. Najfajniej było jak się przed
terenem wypsikałam Brosem, a on mnie obwąchiwał i przytulał. Problem był
jedynie z zakładaniem wędzidła (nawet osoby, które mi pomagały miały z tym
problem) i czyszczeniem przednich kopyt, których mimo mocnego napierania na
łopatkę nie chciał podnieść.
Kadryl.
Opiszę krótko cały tydzień: 1 Dzień, przyjazd, zbiórka i
pierwsza lekcja teorii na hali (w tym nauka czyszczenia koni, w taki sposób, by
za każdym razem zrobić 8 kółek z kurzu, wytrzepując zgrzebło o podłogę), potem
p. Antoni wsiadł na klacz, uczył cofania, stępa kłusa, zwrotów na zadzie i
przodzie, potem przydział do grup (do pokoi byliśmy przydzielani
„automatycznie”) i przydział koni. Jak już pisałam przydzieliłam się do grupy
średniozaawansowanej z wyższymi końmi, było u nas 10 (?) osób w tym 3 chłopcy.
Na wstępie powiedziałam p. Antoniemu o tym, że jestem po upadku i się trochę
boję. Jak już wiecie dostałam Maximusa i oczywiście nie żałuję J Potem było czyszczenie
i siodłanie i pierwsza, krótka jazda, w naszym przypadku na hali.
Kadrylek, 16 koni w rzędzie.
2 Dzień, na porannej jeździe byliśmy na parkurze, ale nie
skalaliśmy, za to dwa konie się potknęły, co spowodowało 2 upadki. Jak byliśmy
w terenie, to muchy i komary strasznie gryzły. Jeszcze nic nie skakaliśmy,
tylko 3 chody, zwroty i wolty. Na teorii powtórka tego co wcześniej, dla
utrwalenia, na sportowym ogierze, a później 2 obozowe dziewczyny na niego
wsiadły, żeby pokazać jak jest on spokojny i jak można dać sobie z ni radę. A, jakby ktoś był ciekawy, to
woltyżerka wyglądała tak, że na trawę szły 3 konie w różnej wielkości, od
najmniejszego Bonanka (?) przez Kabrola do fiorda Dagaba. Każdy szedł tam gdzie
pasował mu wzrost, uczył się wskakiwać na konia, robić na nim młynek, nożyce.
Niektórzy wskakiwali od zadu lub stawali na koniu.
Kłaniamy się widowni :)
3 Dzień, na porannej jeździe poszliśmy na łąkę, a potem
skakaliśmy małą kłodę, wszyscy w zastępie. Kłusowaliśmy też bez trzymania
wodzy. Poszłam do sklepu jeździeckiego i kupiłam gumeczki do grzywy. W terenie
mi się lekko spłoszył i wyprzedził kilka koni. W terenie było normalnie. Teoria
o skokach, na placu skokowym, skaczą instruktorki.
Zaczynam przejazd, (zbieram wodze) a w tle Monika i Ania, koło przeszkody p.Antoni i p. Paulina (instruktorka)
Pierwsza przeszkoda na parkurze (w tle Jędrek i Patryk).
4 Dzień, budzę się ze stanem podgorączkowym… na poranną
jazdę poszłam (skakaliśmy małą stacjonatkę), ale na teren p. Ania pozwoliła mi
nie pójść, bo miałam 38,3 gorączki, więc przez cały wieczór spałam, byłam tylko
na teorii o szeregach gimnastycznych. Po teorii była konsultacja na mój temat z p. Antonim, dał mi soku z bziny (bzu)
i jeszcze dostałam mnóstwo witamin i tabletek i rozkaz jedzenia cytryny
(brrr…), ale to już od p. Ani.
Chyba dwójka. Zadziwia mnie, jak zmienił się mój dosiad od ostatniego czasu. To z pewnością zasługa wyśmienitego konia i siodła ;)
5 Dzień, wyzdrowiałam. Jak ręką odjął. Skakaliśmy szeregi
gimnastyczne i było dość fajnie. Tere normalny. Zamiast teorii czyszczenie
siodeł.
Szóstka. Nawet ładnie wyglądamy :)
6 Dzień, na porannej jeździe uczyliśmy się parkuu a potem
każdy po kolei go skakał. A wyglądał on tak (pamiętam!) Mała niebieska jedynka,
po prostej na niebieską szóstkę, dość ciasny zakręt za drzewem w prawo i
trójka, po prostej na czwórkę, zakręt w lewo za szeregiem (który nie wiadomo po
co tam stał) i najazd na zieloną piątkę, zielona szóstka koło drzewa i znowu
zakręt w prawo za drzewem na siódemkę prostopadłą do ogrodzenia. No i teraz
zakręt w prawo na czerwoną ósemkę,
okser, chyba najwyższy ze wszystkich przeszkód na parkurze. Potem dość ciasny
najazd za drzewem i zakręt w prawo na dziewiątkę, koniec. Teren normalny, z tym
że trochę kombinowany z przejazdem po polach ze zbożem, bo dużo terenów było
zalane. Na teorii uczyliśmy się parkuru chodząc i biegając po nim ;) Potem była
lekcja z p. Antonim, dla osób, które miały przez cały tydzień szóstki z
czystości pokoju. My miałyśmy 5, 4+, 3, 4, 3 XD .A my wszyscy ją oglądaliśmy.
Było dużo upadków.
Galop przed siódemką.
7 Dzień, Wszystko normalnie, tylko że zamiast porannej jazdy
był kadryl robiliśmy 2, 4, 8, 16, a potem znowu ósemki, czwórki, dwójki i
zastęp. Ustawiliśmy się w rzędzie, rodzice nam klaskali i wgl. Potem na
rozprężalnię i stępujemy, a grupa najmłodsza jedzie parkur w zastępie, za panią
(ciocią XD) Asią. Oni i grupa średniozaawansowana z niższymi końmi mieli niskie
przeszkody i skakali w zastępie. Od naszej grupy zaczęło się skakanie wyższych
przeszkód (z tym że podnieśli je nam i potem już nie podnosili, dla wyższych
grup), każdy po kolei. Nie pamiętam, która byłam, ale gdzieś przy końcu, albo w
środku. Ale w każdym razie przejazd miałam dosyć ładny, poza „zaszportaniem”
przed ósemką. Ale najechałam drugim razem dobrze i było ok. Potem dekoracja i
runda honorowa… no właśnie. Po upadku zaczęłam się bać szybkiego galopu, może
po prostej bym jeszcze wytrzymała, ale na zakrętach przyspieszał i w końcu jako
coś się stało, że Coda się spłoszył i za nim konie też się spłoszyły jakoś mną
wstrząsnęło od szybkiej zmiany kierunku, zginęły mi strzemiona i to cud, że nie
spadłam, zatrzymałam się na trawie, obok Cody, który pozbył się jeźdźca. Potem
rozsiodłanie, odebranie dyplomu, obiadek i do domu. Po drodze posłuchałam sobie
„Goodbye my lover” i po prostu się rozpłakałam z tęsknoty za Maxiusem, że już
jutro nie pójdę do stajni, a o nie zrobi do mnie jak to mówię „Uhuhu” (czyli
nie zarży cichutko). Ale mam nadzieję, że za rok go zobaczę.
Ósemka, ale co się przed nią działo nie będę komentować XD Jedna wielka masakra, skiepściłam ten najazd XD
Dziewiąteczka i koniec. Było dobrze, jak na pierwszy (nie licząc próbnego) raz.
Wspomniany wypłoch ;)
Dobra, pozdrawiam, zapraszam do komentowania i lecę ogarniać Wasze blogi :)
Niedługo notka z opisem wyjazdu w góry! (m. in. hodowla hucułów w Gładyszowie!)
Bardzo fajny obóz , podoba mi się Maximus , ale bz komury bym niewytrwał XD
OdpowiedzUsuńMaxi sweet ^.^ Miłego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie interesowało, jak taki konny obóz wygląda, teraz już wiem :) Dzięki za tę notkę. Czekam na opis Gładyszowa, sama chcę tam pojechać :)
OdpowiedzUsuńGratki wspaniałego obozu i fajnego przejazdu parkuru.:) Bardzo fajnie wyglądasz w siodle na tych fotencjach- tak trzymaj !
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie tez podoba Twój popręg, do siodełka dresazowego. Szkoda, że Harnasia już nie ma u Ciebie- fajnie się o nim czytało :)
Pozdrawiam
dorotheahhh.blogspot.com
Hey niestety aparat mi się zepsuł więc teraz muszę wstrzymać... Zapraszam na mój bloog http://stajnia-koni-schleich.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńPozdro...Sandra00082@wp.pl
Cześć! Bardzo mi przykro, że Harnaś już pojechał... Był cudny! A Luna przypomina już prawdziwego On'ka...
OdpowiedzUsuńCieszę, że przy najmniej Tobie udały się wakacje... Bo ja pierwszego dnia na tych moich upragnionych półkoloniach spadłam z byka z rodeo, wskutek czego siedzę teraz w gipsowej bluzce...
Pozdrawiam, Oz.
http://schleichibreyer.blogspot.com/
Imię Maximus od razu przypomina mi głównego bohatera filmu ,,Gladiator".
OdpowiedzUsuńWidać, że świetnie się bawiłaś :)
TynnaHatter
Bardzo fajny wpis ^^.Naprawdę miło mi się czytało.Musisz częściej zdawać takie relacje :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
hanna406 z bloga shadowhorses.bloog.pl
Fajny wpis , oraz fotka . ;) Bardzo podoba mi sie twój blog . zapraszam do mnie www.ijoanna.bloog.pl
OdpowiedzUsuńU mnie n/n :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karo
[fantome.bnloog.pl]
Świetna relacja i przecudny Maximus wspaniałe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mam nadzieje, ze ci się podobało na obozie ;) dzięki za koma i odwiedziny ;)
OdpowiedzUsuńps. ładne zdjęcie ;)
wzielonejtrawie.blogspot.com
N/N :)
OdpowiedzUsuńu mnie nn:))
OdpowiedzUsuńwzielonejtrawie.blogspot.com
Mialas bardzo napiety grafik! Ja musze miec wiecej czasu na lenistwo! Zastanawiam sie nad Gladyszowem, wiec czekam na notke!
OdpowiedzUsuń( Przepraszam za brak polskich znakow, pisze na angielskim komputerze)
Mój nowy blog jest już co prawda stworzony, ale na razie jeszcze go nie udostępniłam. Wciąż nad nim pracuję, ale ostatnio miałam długą przerwę z powodu wakacyjnych wyjazdów. W każdym razie jak już go otworzę, to z pewnością Cię powiadomię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam >:3
Poprosiłbym Cię o adres do przesyłki, bo za uczestnictwo w losowaniu jest nagroda :D Przesyłać należy na byEmcia@gmail.com :)
OdpowiedzUsuńŚliczny konik i zazdroszczę ci obozu :) u mnie nn
OdpowiedzUsuńblogschleich.bloog.pl
hey kasia tu ania fajny blog ale, drugą sprawą obóz był supperoowyy i fajne wspomnienia bedziemy miec na długie lata. :)
OdpowiedzUsuńŚliczny Maximus <3 Chyba miałaś udany obóz ;) Ja też prowadzę bloga o koniach.
OdpowiedzUsuńhttp://jazda-konna-i-konie.blogspot.com/