Przechodząc do tematu pokazuje zrobioną przeze mnie derkę dla koni zimnokrwistych (z kantarem).
W tej chwili jest na wałachu clydesdale, Dexterze.
Nie była szyta tylko klejona klejem do skóry, bo ten rzemyk jest ze skóry. Niestety ślady po kleju zostały i na dodatek były białe, więc zamalowałam ją akrylem na czarno. Ale te miejsca się dalej świecą.
Z przodu ma dwa zapięcia, zapinki wyginałam sama z drutu.
Przy nogach jest rozcięcie, które umożliwia (rzecz jasna tym żywym) koniom ruch przednich nóg.
Na kłębie jest futerko z wyciora do fajki.
Derka miała jeszcze osłonę na ogon, ale mi się nie podobała, więc ją oderwałam.
Pod brzuchem również ma zapięcia z drutu.
Helusia w komentarzu prosiła o lepsze zdjęcie oczu Memphisa. Niestety nie jestem zbyt dobrym fotografem i zdjęcia z bardziej bliska wychodziły rozmazane. Mam nadzieję, że widać coś więcej.
A tak w ogóle, to jak tam w szkole? ;) U mnie w sumie ok, plan mi odpowiada, nawet matma i chemia mi pasują, bo mamy fajną nauczycielkę.
No to powoli kończę, ponownie liczę na komentarze i do przeczytania wkrótce.
Super derka i świetnie pasuje do Dextera:) W szkole u mnie też ok. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń