Przepraszam, że nie pisałam, mimo, że od czwartku jestem w domu. Nie miałam
o czym pisać, nic się nie działo.
Na obozie było bardzo fajnie, super ekipa, większość była starsza ode mnie,
ale się dogadywaliśmy ;).
Oto moje 2 prace, które są godne pokazania na tym blogu (przynajmniej tak
myślę).
Są to 2 płótna, w realu wyglądają lepiej,
zdjęcia robiłam telefonem. Na pierwszym zdjęciu są owce, domek i płot ze
skansenu w Ochli oraz koń - głowa mojej ulubionej klaczy z obozu w Bogumiłowie
- Mówki oraz tułów ulubionego wałacha z mojej stajni, Hematyta. Na
szczęście oba z nich to siwki, więc nie było problemu z ułożeniem tego w
jednego konia :).
Na drugim obrazie jest klacz kucyka, o
niezbyt oryginalnym imieniu - Pony, która znajdowała się na terenie naszego
ośrodka.
To teraz może przejdę do tematu tej notki.
Jeżdżę w stajni, w Brodach od Marca. Jest tam 6 koni gorącokrwistych (5
wałachów i jedna klacz) , 3 kuce i zimnokrwisty ogier. Ogier ma na imię Nefron,
trochę na nim jeździłam.
Największy wpływ na moją naukę miała
klacz, Liza, na której miałam swoją pierwszą jazdę i moją pierwszą jazdę bez
lonży. Obecnie na niej nie jeżdżę.
Pierwszy galop miałam na Juniorze, nawet go lubię, ostatnio często na nim jeździłam.
Jednak moim ulubionym koniem jest i pozostanie Hematyt. Jest bardzo chętny do pracy, szybki, zwinny i przyjazny.
Wczoraj w Kaczenicach odbyły się zawody w skokach. Było ciekawie, w klasie mini startowały małe dziewczynki na pękatych kucykach i czasem osiągały nawet lepsze wyniki niż zawodnicy na dużych wierzchowcach. Im wyższa klasa, tym ciekawiej, bardziej profesjonalni zawodnicy, chciałabym kiedyś wystartować w takich zawodach -.-
Następna notka będzie jutro, to znaczy postaram się, żeby była jutro. Na razie się żegnam, do jutra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz