sobota, 15 marca 2014

Przenosiny?


Piszę tu, choć kompletnie nie wiem co napisać. Nie będę pisać kilkustronicowego wyjaśnienia dlaczego się przenoszę, napiszę krótko i na temat.
Chociaż w sumie nie przenoszę się całkowicie. Co związane z figurkami, zostanie tutaj. I jeśli dalej będę robiła modelowe rzeczy, opiszę to tu. Obecnie jednak w moim życiu pisze się całkiem nowy rozdział i nie jest on związany z figurkami. Z końmi natomiast tak. Odkąd kupiliśmy Kropkę (a właściwie odkąd oddaliśmy ją w trening) moje cały życie zaczęło się kręcić wokół niej i jeździectwa. W związku z tym już dzisiaj powstanie nowy blog, na którym prawdopodobnie będę pisać więcej i częściej. Link do niego umieszczę w tym poście.
Przepraszam za zamieszenie i proszę o zrozumienie ;)

niedziela, 5 stycznia 2014

Ostatni post na feriach.

Dziękuję wszystkim za życzenia noworoczne :) 
Crazy Mustang, odpowiedź na nominację będzie pod koniec notki ;) 
Julka Schleich, niestety obecnie na akcesoria czasu nie mam. Jeśli w ogóle będę coś robić, to najwcześniej w ferie/wakacje.
Post będzie mało bogaty w słowa, za to bogaty w zdjęcia (jak to zwykle jest...)
Zacznę od skończonej derki padokowej. 





Wyszła jak wyszła, nie wiem czy wymaga komentarza z mojej strony. 

Czaprak i owijki 


Zawsze marzył mi się taki "prawdziwy" komplet, więc postanowiłam, że skoro nie mogę takiego kupić, to chociaż sobie zrobię taki miniaturowy.




Owijki z bandaża samoprzylepnego. Czaprak o profilu wszechstronnym, pasuje pod siodło skokowe i wszechstronne Schleich (rzecz jasna jeśli ktoś odciął od niego oryginalny czaprak)






To teraz przeróbki.

Klacz knabstrupper Schleich


Zmieniłam pozycję jej głowy (od zawsze marzyła mi się taka przeróbka) i spiłowałam grzywę oraz grzywkę.


Na uzupełnienie jeszcze sobie trochę poczeka...


Klacz falabella

Jak było:


Jak jest:


Ona też poczeka sobie na resztę ciałka, ale widzę jej przyszłość optymistycznie. 

Wyszło jednak trochę mało bogato... no to jeszcze Kropkowe zakończenie.

Ostatnio z małą trochę pracujemy (w tygodniu przerabiałyśmy friendly game) a dzisiaj idziemy na łąki i tata chyba wsiądzie. Ogólnie nie pracuje się nam ostatnio za dobrze, postanowiliśmy, że chyba dobrze byłoby oddać ją w trening. Mamy w okolicy 2 instruktorów, zobaczymy co uda się załatwić.



Rodzinny spacerek.



No to przechodzę do nominacji.
Zostałam nominowana przez Crazy Mustang z bloga: http://crazy-mustang.blogspot.com/

  1. O której wstajesz rano?  Hmm... w tygodniu o 7 albo minimalnie wcześniej w weekend/ferie/wakacje 10/11
  2. Jakie są twoje 3 ulubione zespoły muzyczne? Mogę 4?  One Republic, Boyce Avenue, Kodaline i Imagine Dragons.
  3. Kto jest twoim autorytetem? Mam ich sporo. Może potem dopiszę.
  4. Uważasz, że wszystko jest możliwe? Tak, tylko czasem potrzeba niewyobrażalnie długiej i męczącej pracy.
  5. Co sądzisz o horoskopach? Nie czytam ich. Jak ktoś nie ma się kogo poradzić, albo jest bardzo niepewny siebie, to może go to podbudować. Ja jednak z tego nie korzystam. 
  6. Boisz się egzorcyzmów? (xD) Trochę... po obejrzeniu "Egzorcysty", bardzo XD
  7. Kierujesz się sercem czy rozumem? Zależy w jakich sytuacjach. 
  8. Rzecz bez której nie możesz żyć? Chusteczka do nosa ;_;
  9. Czy uważasz, że wszyscy starzy ludzie to zrzędy? Nie. Ludzie starsi są mądrzy, dużo wiedzą i można się ich spytać, jeśli czegoś nie wiemy. 
  10. Najstraszniejszy wg. ciebie horror to...? Nie przepadam za horrorami (bogata wyobraźnia, paraliżujący strach w nocy, jak coś sobie ubzduram).
  11. Warto pomagać innym bezinteresownie? Warto, nie wiadomo, czy my kiedyś nie będziemy potrzebować pomocy.
Moje nominacje i pytania tez dopiszę później :)

Do przeczytania.


wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt :)

Bardzo żałuję, że nie udało mi się dodać posta przed świętami, a i teraz na dłuższą notkę czasu nie mam, więc pożyczę Wam tylko radosnych, pogodnych świąt spędzonych w gronie rodzinnym, pysznego jedzonka, mnóstwa prezentów, w szczególności tych końskich i figurkowych :3 
I szczęśliwego nowego roku oczywiście!
Trzymajcie się ciepło ;)


Kto jeszcze nie widział, minęły nam już 2 miesiące razem :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Kropkowe postępy, siodło, derka, aerografowy hanower.

Jak się łatwo można domyślić moim głównym "pochłaniaczem" czasu jest teraz kuc. Codziennie wsiadamy, na kilka minut, poczłapiemy trochę stępem, cofniemy, od ostatniego czasu trochę też kłusujemy (a wysiedzenie na jej grzbiecie nie jest wbrew pozorom takie proste. Ale o tym później.
Zacznę jednak trochę bardziej figurkowo.

Siodełko któregoś dnia trafiło w moje ręce i znalazła się sposobność by coś tam do niego dorobić.

Jak widać dodane zostały poduszki podbicia. Wszystko wygląda jeszcze trochę dziwnie, bo brakuje... (kurcze, jak to się po Polsku nazywa?) ang. Skirt, a chodzi mi o ten element przy siedzisku, który "zakrywa" aparat puśliskowy.


Coś co robiłam wczoraj wieczorem (dzisiaj leżę sobie w domciu, prawdopodobnie jelitówka),
czyli derka padokowa.

Brak pasów na piersi, pod brzuchem i pod ogonem, ale się dorobi. Od spodu jest filc, a na wierzchu nieprzemakalny materiał (z takiej jakiejś dziwnej torby). Być może dorobię jeszcze futerko na kłębie.


Czytelnicy forum (i strony Figurki Schleich na Facebook'u) wiedzą, że jakiś czas temu wykonałam mojego pierwszego aerografowego konika. Choco poszedł na pierwszy ogień.


Jak widać nie wygląda tu tak źle jak na tym jednym nocnym zdjęciu (tam to była totalna porażka) a na tych zdjęciach to nawet da się na niego patrzeć.


Kopytka chyba najlepsze, jakie do tej pory zrobiłam.


Ma na sobie sporo grudek, a farba jest nieco "ziarnista", ale jest znośny, więc na razie go takiego zostawiam.

To tyle z figurek, przejdźmy do kucykowej części.
W ostatnim poście mogliście obserwować pierwsze przewieszanie Poczyniłyśmy spore postępy.

Pierwsze wsiadanie (i krótka oprowadzanka)



Innego dnia krótka, ale za to samodzielna jazda w siodełku, potem chwilka na oklep.



Bodajże w kolejną niedzielę znowu zaczęliśmy spacerkiem, a potem było "śmiganie" na miejscu.


Wyszliśmy na ogród i po chwili nerwowego dreptania na uwiązie, Kropki dosiadł tata. Problem jest taki, że tata "nie najlepiej" jeździ. Jest ciężki i ma mało delikatny dosiad, praktycznie nie podąża za ruchem konia. Użył swej męskiej siły i chwile pokłusował, ale Kropa bardzo się wkurzała i niewiele z tego wyszło.



A to się działo praktycznie cały czas. Skłoniło mnie to do refleksji, skoro Kropka chodzi grzecznie na kantarze, to po co "katować" ją wędzidłem? Do metalu wrócimy może wiosną, na razie jeździmy bez.



Oto mój nowatorski wymysł *śmiech na sali*


To najprostsze co mogłam zrobić z ogłowiem nie psując go i nie wchodząc w koszty. (Jakby co to wodze się przyczepia do pasków policzkowych...)

A to najzwyklejszy kantarek sznurkowy, w którym moim skromnym zdaniem Kropcia wygląda słodko :3


W tygodniu były spokojne stępowe oklepy, a w następną niedzielę znowu spacerek i... mój pierwszy kłus na jej grzbiecie! Jedna z wodzy na szyjkę, tata trzyma za uwiąz i idziemy na spacerek. Daleko od drogi, na polnej drodze wsiadamy (w kasku, oczywiście). Chwilka stępa, a później odrobinka kłusa.  Zsiadłam dość wcześnie, bo zbliżaliśmy się do lasu, a tam zwykle są wyskakujące zwierzęta. Mimo wszystko było świetnie.
Potem wróciliśmy do domu, chwila odpoczynku, siodłamy i na ogród. Tym razem od początku siedziałam ja i na dobre nam to wyszło. 
Piosenka wybrana z premedytacją :)


A dzisiaj skorzystałam z pięknego słońca i poszłam obfocić niunię.


Taki piękny oszroniony ogród *.*


I uciekająca Pepsi :3





Jak śmiesz przeszkadzać mi w jedzeniu?!


Coś dla detalo-lubnych :)





To chyba będzie tyle z mojej strony... 
Jeśli ktoś (tak jak ja) jest fanem filmików z przemianami koni, to mogę kilka polecić.
Kocham je za dobrą jakość, mądry przekaz, przydatne wskazówki, dobrze dobraną muzykę. 
Całość naprawdę chwyta za serce i dodaje otuchy.
Ten szczególnie wart obejrzenia: http://www.youtube.com/watch?v=eeufpT-r_bs
2 od jednej autorki, bardzo ją podziwiam.