poniedziałek, 11 listopada 2013

Figurkowo, Kropka, zawody.

Nie ma co gadać, tak mało czasu nie miałam chyba jeszcze nigdy... ale nie narzekam :)
Jakby co, to Wasze blogi w większości czytam, tylko nie zawsze komentuję.

Dzisiaj obiecane figurkowe co nieco. 
To moja pierwsza rzecz wykonana na zamówienie. Sprzedałam to ogłowie razem z nausznikami i ochraniaczami. Powiem jedno: nigdy więcej! A przynajmniej nie teraz, kiedy mam tak mało czasu. Bardzo przykro mi było, kiedy klientka musiała tyle na nie czekać :/  Wiem, że jest kilka takich osób, które chciałoby, żebym wykonała dla nich akcesoria na zamówienie. Niestety na razie nie mam takiej możliwości.

Ostatnio jedyne co zrobiłam (w kwestii figurek) to poczyniłam pewne  postępy jeśli chodzi o skokówkę.


Mamy już tybinki i poduszki kolanowe.


Poduchy są brązowe z obu stron, poza tym w środku mają wypełnienie.


Mam ogromny problem z poduchą podbicia. Nie mam na tyle miękkiej i cienkiej skóry, żeby wszystko wyszło ładnie i bez zbędnych fałd. Ale coś wymyślę.

Jeśli chodzi o figurki, to niestety wszystko...
W sobotę w naszej stajni (Brody) odbyły się zawody. Wzięło w nich udział 8 osób (a "jezdne" konie w naszej stajni są niestety tylko 4, każdy koń miał przydzielone 2 osoby).
Konkurencje były rozmaite, oto niektóre z nich:

W tej wygrałam :D Skoczyłam wyżej niż dorosły facet :P 


Slalomik z koniem w ręku :) Jako jedynej parze udał nam się kłus! (Wszyscy stępowali).



Slalom "z ziemniakiem na łyżce" (ale w zasadach nie było, że ziemniaka nie można było trzymać w ręce... )
Tu też kłus się udał.


Młynek, zsiadamy, obiegamy konia dookoła, wkładamy nogę w strzemię, pijemy kieliszek soku z cytryny i siadamy z uśmiechem w siodle, po czym mówimy "największe szczęście na świecie na końskim siedzieć grzbiecie" :D


Parkowanie z zakrytymi oczami, druga osoba z pary idzie obok i mówi gdzie jechać :)



Był jeszcze kłus anglezowany bez strzemion (2 kółka), zatrzymanie i nawleczenie nitki na igłę (w rękawiczkach, siedząc na koniu), teoria (3 pyt. z brązowej odznaki), wyścig z siodłem i ogłowiem w ręku. 
Zabawa była przednia.

Tu  wszyscy razem. 


Potem było rozdanie nagród i afterparty (ognisko)
ZAJĘŁAM 2 MIEJSCE :D




Przegrałam tylko z dziewczyną, która jeździ od dziecka i prawie codziennie. Więc w sumie to jestem z siebie dumna :)

To może opiszę jeszcze postępy z Kropką.
Tydzień temu byliśmy na spacerku.



Przyszło też wędzidełko i ogłowie.



Trochę czasu zajęło jej przyzwyczajenie się do niego, ale teraz jest już normalnie.

Przedwczoraj nawet udało nam się ją osiodłać. Czapraczek i podkładkę kupiłyśmy w środę w jeździeckim.
Siodło jest niestety nieodpowiednie, bo jest na bardzo wykłębione konie, a nasza prawie nie ma kłębu... Na dniach zorganizujemy lepsze siodło (jaju, jak ja bym chciała już na nią wsiąść...).


Jak widać miś jest kochany i uwielbia się przytulać. Czemu taka brudna? Nie daje się czyścić na uwiązie (wierci się strasznie, raz mi się udało ją przetrzymać bez wiercenia), skorzystałam z tego, że był tato, więc pod siodłem była kompletnie czysta (bez ryzyka obtarcia, natomiast zadek pozostał brudny. Dzisiaj bierzemy się za gruntowne czyszczenie! ;)


Wczoraj stwierdziłam, że jej grzywa jest za długa i wygląda nieschludnie. Ogólnie jestem przewrażliwiona na zbyt długie grzywy (ale te u PRE, czy tinkerów to już mi się jak najbardziej podobają), więc mama złapała za nożyczki i już. Zetniemy ją jeszcze gdzieś tak... o połowę XD  



Bo brudny koń, to szczęśliwy koń...

Przyszła lizawka i siatka na siano. Taki sposób jedzenie małej chyba pasuje (wcześniej siano leżało na ziemi, niezbyt się na nie rzucała), a teraz to mało siatki nie konsumuje...



To już chyba koniec... 
Może jeszcze pochwalę się naklejką na laptopa, którą dostałam od cioci :)


To tyle. 
Notka będzie, jak będzie o czym na pisać.
Do następnego razu :)
Edit: Dzisiaj rano był spacerek, a wieczorem pierwsze przewieszanie się!


Jak jutro się uda, to wsiadamy :)